Maghreb K7 Club: Synth Raï, Chaoui & Staifi 1985-1997 (LP / ) Bongo JoeBJR045 Raï w stylu electro – na poważnie i na wesoło. Wstrząsający numer o mordzie algierskiego studenta, ale i porywające boogie Nordine'a Staifiego + piękna ballada złamanego serca Mokhtara Mezhouda |
Dar Disku Edits Vol. 1 (12" / ) Dar DiskuDDV001 Edity weselnych traków z Algierii (Cheby Yaminy), Syrii (Saryi Al Sawas) i Indonezji, choć z arabskimi wokalami (Orkes Kelany Rii). Wszystkie potraktowane na sposób hi-NRG przez saudyjskiego Irlandczyka |
Return Of Black September (2LP / ) StaalplaatARCHIVE51 Klaustrofobiczny electro-tribal-ambient dedykowany podstępom i spiskom. 23-minutowa „Libya” to naprawdę coś. Być może najlepsza płyta Bryna Jonesa. Bez tego LP nie byłoby projektu Vatican Shadow |
Yémma / El Fen (12" / ) SpazialeSPZ-002 Repress b. rzadkiego algierskiego disco. Jak to trzepie! Jeden kawałek to psychodeliczna, szybsza fazka z agitacyjnym wokalem, drugi to filmowa podróż. No i na A1 jest zoptymalizowany edit szefa labelu |
Spacecamel / Jahrab (7" / ) Bongo JoeBJR45-014 Kosmiczny funk z dubowo-północnoafrykańskim zacięciem. Kaczkowate gitary i syntezatory jak z arabskiego wesela zaserwowane w riddimowej konwencji |
Kudreda / Mamermaids (7" / ) Bongo JoeBJR45-012 2 porywające digi-tracki w duchu algierskiego raï. Gra tu digger DJ Sofa, znany choćby z niedawnej składanki z muzyką dziecięcą. Numer szybszy, numer wolniejszy, vocoder i bezwzględne bębenki |
![]() Ritme Jaavdanegi (LP / ) LatencyLTNC018 Minimalistyczne i transowe LP nagrane wyłącznie na 2 perskich bębnach. Od kolegi Burnta Friedmana. Powiedzieć, że „brzmi jak elektronika” to jakby nic nie powiedzieć. Oto „rytm wieczności”! |
Ali Zarin (gatefold) (2LP / ) StaalplaatARCHIVE35 Wyjątkowe i bezczelne techniki produkcyjne Bryna Jonesa. Tu jego polityczny przekaz (wszak tytułowa alizaryna to czerwony barwnik) miesza się z beatami w stylu Pan Sonic, a potem hop! w trip-hop |
Donya Fakka (12" / ) Crammed DiscsCRAM277 Futurystyczne klubowe dźwięki w arabskich strojach. Autotune, oud i krzepkie, połamane bity. Powiedzmy, że to dźwięki „post-clubowe”, ale Egipcjanin wcale tu nie żartuje. Ogień! |